Gourdon i Kanion Loup
Spis treści
Kanion Loup (Gorges du Loup)
Tego dnia bawiliśmy się świetnie ,pogoda też dopisała. Nie obyło się jednak bez strachu jadąc do samego Kanionu Loup.
Wyjechaliśmy z FREJUS wybrzeżem w stronę Le Dramont . Po kolei mijaliśmy urocze miejscowości wybrzeża Théoule-sur-Mer ,MANDELIEU-LA-NAPOULE ,Le Cannet i aż do samego GRASSE
Minęliśmy Mandelieu-la-Napoule i Le Cannet i dojechaliśmy w końcu do Grasse
GRASSE to miasteczko bardzo znane dzięki produkcji perfum , niestety nie udało nam się nic zwiedzić, nawet nie byliśmy w Międzynarodowym Muzeum Perfum. Chociaż byliśmy niedaleko to mieliśmy zbyt mało czasu żeby tam wejść .Na pewno będzie jeszcze okazja innym razem .
Dojechaliśmy do miejsca gdzie powinna się zacząć droga do Kanionu , trochę pobłądziliśmy ale w końcu udało nam się szybko odnaleźć drogę .Najpierw jednak trafiliśmy do miasteczka Le Bar-sur-Loup i myśleliśmy że to już Gourdon .Było to jednak małe, spokojne i ciche miasteczko.W okolicach kościoła siedziało parę osób .Po tym jak na nas patrzyli zorientowałam się ,że to mieszkańcy tego sielskiego miasteczka . Popatrzyliśmy tylko przez chwilę na widoki i przeszliśmy się uliczkami miasteczka. Wyruszyliśmy dalej w drogę.
Le Bar-sur-Loup
Pomnik Françoisa Josepha Paula de Grasse
Tu w roku 1772 roku urodził się francuski wiceadmirał najbardziej znany z dowodzenia flotą francuską w zwycięskiej bitwie w Zatoce Chesapeake .Bitwa ta doprowadziła do zwycięstwa Amerykanów w wojnie o niepodległość , natomiast Brytyjczyków doprowadziła do kapitulacji pod Yorktown. Już w następnym roku został niestety pokonany w innej bitwie przy wyspach Les Saintes przez admirała Rodneya i został wzięty do niewoli . Natomiast Francja obarczyła go całą winą za przegraną bitwę. Sam de Grasse chciał jednak oddać się pod sąd polowy ,aby oczyścić się z zarzutów. Zmarł w 1788 roku ,cały majątek został splądrowany przez rewolucjonistów francuskich. Rodzina uciekła do Stanów Zjednoczonych gdzie przywitano ich jako dzieci wielkiego bohatera.
Gourdon
Jechaliśmy w stronę Gourdon bardzo wąską ulicą ,tak nam się wtedy wydawało .Była to jednak całkiem normalna ulica tylko ,że my mieliśmy wrażenie jadąc nią ,że zaraz spadniemy w przepaść . Jechaliśmy coraz wyżej i wyżej bardzo krętą ulicą ,prawie przy samym brzegu skarpy bez zabezpieczeń. Nawet zdjęć nie mogłam zrobić , panikowałam za każdym razem ,gdy tylko za bardzo zbliżaliśmy się do krawędzi. Nigdy bym chyba nie dała rady tamtędy pojechać ,jeszcze do tego z moim lękiem wysokości. Naprawdę podziwiam Pawła , chociaż też się trochę bał . Wrażenie było naprawdę niesamowite.W końcu po tych niesamowitych przeżyciach związanych z jazdą udało nam się dojechać do Gourdon.
Gourdon to małe ale bardzo śliczne miasteczko .Nie mam pojęcia jak ci ludzie codziennie mogą tak dojeżdżać do pracy . Z samej sprzedaż pamiątek takich jak mydełka ,płyny i inne mikstury na pewno było by ciężko się utrzymać.
W Gourdon rozpościera się daleko daleko przepiękny widok na dolinę która ciągnie się aż do samego morza. Widoki naprawdę przepiękne.
Źródło:
Wikipedia oraz oficjalna strona Gourdon